Czy jesteście gotowi na kolejny etap naszej serowej wyprawy po Francji? Łatwo nie będzie bo brzuchy pewnie jeszcze pełne wspomnień po niedawnych świątecznych szaleństwach (kaczka w wykonaniu mojej Mamy to dla mnie punkt obowiązkowy, łatwo się od tego nie wykpi, bez kaczki święta się nie liczą ;-). Kubki smakowe dopominają się jednak nowych doznań.

Poznaliśmy już ser Maroilles produkowany na dalekiej francuskiej północy oraz górski Comté. Pora na zmianę klimatu. Ponieważ brak słońca mi bardzo doskwiera ruszamy na Korsykę. A tam już na nas czeka BROCCIU. Generalnie można polemizować, czy brocciu to …ser bo na Korsyce produkowany jest i ser, i brocciu! Ten pierwszy powstaje z krzepnącego mleka. Ten drugi zaś robiony jest z koziej lub owczej serwatki, którą zwykle odrzuca się przy produkcji tego pierwszego. No ale nie bądźmy zbyt drobiazgowi.

Jak każdy szanujący się ser, borcciu może się pochwalić certyfikatem AOC (Appellation d’Origine Controlée). Waży od 250g do 3kg. Najlepszą porą na docenienie jego walorów smakowych jest okres od listopada do czerwca. Najsmaczniejszy jest spożywany na miejscu. Świeży ma słodki, delikatny smak.  Suszony i sprzedawany jako brocciu passu staje się bardziej ostry i wyrazisty.

Pyszny bez dodatków, brocciu wchodzi  też w skład wielu dań tradycyjnej korsykańskiej kuchni. W konkretnym połączeniu znajdziemy go w w storzapretti – zapiekanych kluskach,  w raviolis au brocciu. W wersji słodkiej jest na przykład w cieście Fiadone czy też pączkach z brocciu- beignets de brocciu. Te ostatnie dawniej były nieodzownym elementem korsykańskich zaręczyn.  W czasie zaręczynowego spotkania obydwu rodzin pierwszy kęs oznaczał zawarte zaręczyny.

Ważna informacja dla podróżników i smakoszy. Co roku w pierwszy weekend maja w Venaco odbywa się targ korsykańskich serów www.fromage-corse.org. W programie między innymi wybór najlepszego produktu i  degustacje. Mnie już ślinka cieknie a Wam?

 źródło zdjęć: https://pl.pinterest.com/pin/538109855451580856/, https://pl.pinterest.com/pin/278238083203728552/