Francuskie akcenty to jeden z moich kierunków poszukiwań na wszelakich jarmarkach i targach staroci. Nie inaczej było 12 lipca. W mojej rodzinie to już tradycja. W lipcu i grudniu wyruszamy na katowicki Nikiszowiec. Wtedy właśnie odbywają się słynne już Jarmarki na Nikiszu. Relację fotograficzną z Bożonarodzeniowej, zimowej wersji mogliście już zobaczyć tutaj. O festiwalu Art Naif też już wspominałam. To właśnie jedną z atrakcji tego festiwalu jest letni jarmark.
Wata cukrowa to punkt obowiązkowy dla mojej córki. Tak samo puszczanie mydlanych baniek, upiększanie nikiszowskiego bruku swoimi rysunkami wykonanymi kolorową kredą oraz wesołe zabawy z klownami na szczudłach. Nie jest w tym odosobniona. Na rynku w Nikiszowcu jest w tym dniu niezwykle gwarnie i wesoło. Druga połowa namiętne utrwala te chwile i powiększa nasze i tak już ogromne domowe archiwum zdjęć z okoliczności wszelkich. A ja się bawię w detektywa. Nikiszowski (nikiszowiecki?) jarmark to przegląd wyobraźni i sprawności manualnych oferujących swoje rękodzielnicze dzieła pasjonatów. Wśród nich natrafiłam na wypatrywane przeze mnie francuskie akcenty. Podobają się Wam? Mi bardzo. Może warto poszerzyć ofertę naszego sklepu? Do przemyślenia.
Napisz komentarz